Powroty, cykle i początki wszystkiego…

Powroty, cykle i początki wszystkiego…

Początek roku na początku głębokiej zimy?

To jeden z najmniej udanych pomysłów współczesności. Ziemia śpi, natura śpi, energia śpi… światła mało.. Nic dziwnego, że nasi słowiańscy przodkowie czekali na początek wiosny, kiedy cykl roczny wiązał się z cyklem słońca, naturalnym pobudzeniem Życia w ziemi i energii w nas. Czuć w przedwiośniu, z początkiem marca wibrujący potencjał, kiełkowanie zieleni, nadzieję. I czy pamiętamy czym były Jare Gody czy nie, to w okolicy równonocy nagle jakoś nam się chce, „coś” się w naszym Ciele budzi. O ile łatwiej wówczas o optymizm. A dziś? No… dziś bardzo chciałoby nam się chcieć, mieć energię na jakiekolwiek postanowienia, wstawać rano tak lżej.. ale to tak nie działa.

Ciało w styczniu potrzebuje regeneracji, odpoczynku, wytchnienia, osadzenia i uziemienia. Po to jest zima - zamraża ruch, by można było zrobić miejsce na Nowe. Tak jak kwiaty, które potrzebują mrozu i dotyku zimna by móc wzmocnić korzenie i bujnie zakwitnąć wiosną. Wiem, nie wszystkie kwiaty tak mają, ale te, które od dawna były na naszej ziemi i w naszych ogrodach, od lat naturalnie ten cykl wegetacji znają i powtarzają. Potrzebują zimowego bezruchu i głębokiego zatrzymania. Nasze Ciała też tak żyją. Dlatego to tak ważne by dać ciału, czyli tak naprawdę sobie czas na głęboką renegację. Czy tak robimy?

Czas na głęboką regenerację

Zazwyczaj jedynie tęsknimy – żeby dać sobie jeszcze ten jeden wolny dzień, długi weekend, może tydzień urlopu. Powroty są trudne, zwłaszcza te noworoczne. Bo cykl naszej pracy mocno odszedł od cyklu przyrody. I choć bardzo byśmy pragnęli to w obecnych realiach 3 miesiące zatrzymania i regeneracji to bardziej marzenie niż realna opcja… Chyba, że Ciało podaruje nam głęboką chorobę. Wtedy musimy się zatrzymać. Na szczęście to nie jedyna droga, by z uważnością i czułością samych siebie przez ten zimowy czas przeprowadzić (bo przecież nie rzecz w tym, by choroba była „dzwonkiem alarmowym”, żeby się sobą łagodnie zaopiekować).

Po pierwsze Terapia Kolorem

Znacie nas nie od dziś – kochamy fuksję i jej wibracje, nasyconą moc słonecznej żółci, chłodną toń granatu… ale to nie ten Czas. Pejzaż zimowy to pastele - miękkie biele, delikatne beże i szarości, rozbielone błękity, melanże i zielenie. I to są wymarzone odcienie na ten moment w roku - kolory, w których odpoczywamy, wyciszamy się, koimy system nerwowy. W ograniczeniu doznań dla Ciała pomoże też opaska na oczy. Dlatego z naszych miękkich dzianin przygotowaliśmy jej ultrawygodną wersję - by nie przesuwać momentu regeneracji „do wieczora”. Kiedy potrzebuję wyciszenia, zakładam ją na oczy i odcinam sobie nadmiar bodźców. Czasami wystarczy 10 minut, by poczuć ulgę, a bywa tak, że 30 minut mija niczym 5… a czasami po prostu zasnę. Różnie z tym bywa, bo różnego odpoczynku potrzebuję, ale zdecydowanie Czuję różnicę w regeneracji, jeśli w ciągu dnia położę się do łóżka z opaską na oczach.

 

Docenienie zimna i otulenie ciepłem

Początek roku to doskonały moment na pogłębienie Oddechu i wyjście do pobliskiego parku na krótki spacer. Bo nie tylko zielona natura koi i leczy. Każdy Czas w naturze jest dobry i dla Ciała po prostu bezcenny. Jeśli wizja mrozu was zniechęca – zawsze czeka na was Hot Touch. Otuli, ogrzeje, a dzięki temu, że ruchów nie krępuje to przez każde błoto i śniegi przejdziecie lekko niczym sarna (lub jeleń😊). Doskonały jest też po morsowaniu, przed morsowaniem lub zamiast morsowania. Wersji jest wiele bo i nasze doświadczenia z zimnem są różne. Są Ci co kochają zimno i ci, którzy się go wręcz boją. Ale faktem jest, że Przejście od zimna do ciepła daje zdrowie i poczucie Mocy w Ciele. Wiedzą to Ci co morsują i saunują. Krioterapia to mądrość hartowania Ciała. Sauna i chodzenie boso po śniegu (lub zanurzenie się w zimnej wodzie) to doskonała zimowa praktyka. A jeśli zimna nie lubimy i dopiero poznajemy jego Moc możemy łagodnie się z nim zaprzyjaźnić poprzez poranny rytuał zdrowia: ciepły prysznic – zimny prysznic. Ciepły prysznic – zimny prysznic. Bardzo ciepły prysznic – bardzo zimny prysznic. I od razu po - miękko otulić się szlafrokiem.

 

Idealnie na nagą skórę sprawdzi się nasz rokitnikowy szlafrok z naturalną bawełną w składzie. Jego specjalne wykonanie, czyli podwójna warstwa (od zewnątrz zatrzymująca ciepło warstwa polyestru, od wewnątrz, przy skórze, delikatny puszek bawełny) i wysoka gramatura (300g/m2), sprawiają że wyjątkowo otula, wręcz osadza nas w ciele. To bardzo sensoryczne doznanie, dające spokój i uziemienie, w głębokimi czuciu cała. Doskonały wybór jeśli mamy skórę skłonną do podrażnień albo czujemy, że jesteśmy przebodźcowani, co z początkiem roku zdarza się bardzo często. 

Życzmy sobie spokojnej, głębokiej Zimy blisko Ciała 💙

Karolina